W tych chwilach towarzyszył mi chłopak oraz doula (już o niej wspominałam tutaj). I szczerze mogę stwierdzić, że ich obecność była dla mnie bardzo ważna. Z perspektywy czasu, nie wyobrażam sobie być podczas tych godzin sama.
To była pomoc
fizyczna, czyli podawanie wody, pomoc podczas chodzenia, siadania,
wstawania. Również wspólny "taniec". Tak! Prawie cały poród kręciłam
mocno biodrami, bo wtedy mogłam znieść ból oraz starałam się pomóc
córeczce. Wtedy mogłam się wspierać na ramionach chłopaka a w tym czasie
doula pilnowała mojego oddechu.
Ale było to też ogromne wsparcie psychiczne. Dodawanie otuchy, wysłuchanie jak boli a nawet troska w oczach drugiej osoby, działała na mnie motywująco. Gdybym była sama, nie wiem czy wytrzymałabym tyle godzin.
Nie każdy lubi dzielić przeżycia z innymi ale ja osobiście uważam, że rola osoby towarzyszącej podczas porodu jest równie ważna jak rola personelu medycznego.
Bardzo dziękuję za to, że byliście ze mną...! <3
A jak to było z Wami? Rodziłyście same czy z osobą towarzyszącą?
Ale było to też ogromne wsparcie psychiczne. Dodawanie otuchy, wysłuchanie jak boli a nawet troska w oczach drugiej osoby, działała na mnie motywująco. Gdybym była sama, nie wiem czy wytrzymałabym tyle godzin.
Nie każdy lubi dzielić przeżycia z innymi ale ja osobiście uważam, że rola osoby towarzyszącej podczas porodu jest równie ważna jak rola personelu medycznego.
Bardzo dziękuję za to, że byliście ze mną...! <3
A jak to było z Wami? Rodziłyście same czy z osobą towarzyszącą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz