Do tej pory nie mogłam marudzić, ponieważ ciąża nie daje mi zbyt
dużo powodów do narzekań. Od samego początku czułam się dobrze. Mdłości
dawały o sobie znać jedynie przez jakieś 2 tygodnie i w zasadzie
wystarczyła herbatka z dodatkiem imbiru, aby sobie ulżyć. Później bywały
tylko migreny, które miewałam zawsze, może po prostu nie tak często.
Aż niestety nadszedł moment, w którym życie poprzewracało mi się trochę do góry nogami i pojawił się stres. Najgorszy
wróg, bo wyrządza szkody bardzo cicho. Nie oszczędził mnie. Niestety
towarzyszyły przy tym dodatkowo negatywne emocje, ponieważ bardzo
denerwowały mnie reakcje osób trzecich. Zapewne to znacie kochane
ciężarówki, jak to wszyscy dookoła wiedzą lepiej. Przecież inne mamy,
kiedy były w ciąży, miały PODOBNIE i one nie musiały leżeć/brać
leków/uważać/czy inne. No tak! Przecież każda ciąża i każdy przypadek
jest taki sam, nieprawdaż? Ojj te wszystkie złote rady, żeby nie słuchać
lekarza, bo zapewne przesadza doprowadzały mnie do szału. Haaalo! A jak
stanie się coś złego to bierzecie za to odpowiedzialność? Bo lekarz ją
bierze, w momencie stawiania wytycznych.
Oczywiście jest to wspaniały okres w moim życiu i nie jest tak, że cały
czas chodzę zła i narzekam. Ale czasami reakcje innych są...mocno
męczące :)
Też tak macie? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz