Pisałam Wam, że mój poród był ciężki i bardzo go przeżyłam. Ale
najważniejsze jest to, że mamy już naszą córeczkę. Jednak poród to nie
tylko dziecko. To również super kontakty z innymi rodzicami. W ten
sposób poznałam bardzo fajnych ludzi. Ale od początku...
Kiedy przyjechałam na oddział, zostałam przyjęta i pojechałam na odpowiednie piętro. Tam na korytarzu, na salę czekała
jeszcze jedna młoda para. Wymieniliśmy się kilkoma uwagami i zostali
przyjęci. My jeszcze trochę czekaliśmy. W końcu przydzielono mi salę i
okazało się, że jest na niej ta dziewczyna z korytarza. Ucieszyłam się
bo oczywiście raźniej jest, kiedy jest się z kimś, kogo się już poznało.
I tak na początku od słowa do słowa trochę porozmawiałyśmy, dołączyli
do nas nasi partnerzy i w czwórkę trochę siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
Jednak było to trochę nieśmiałe. Myślę, że nikt nie chciał przeszkadzać
tej drugiej parze. Nadszedł w końcu czas, kiedy zostałyśmy na sali same.
Powoli obie się rozkręcałyśmy aż w końcu buzie nam się prawie nie
zamykały. Chociaż głównie to mnie się nie zamykała. Taaak, wiem, że dużo
gadam. Nawet tata się śmiał, żebym nie zagadała koleżanki i dała jej
trochę spokoju. (Swoją drogą, czy na serio gadam aż tyle??) Ale dzięki
mojej otwartości łatwo mi nawiązywać znajomości. I właśnie tak się stało
i tym razem. Rozmawiałyśmy, żartowałyśmy ze skurczów, śmiałyśmy się.
Oczywiście żarty i śmiech były do czasu, bo jak skurcze robiły się coraz
boleśniejsze to już do śmiechu było coraz mniej. Ale świetnie się
rozumiałyśmy się, jednak przechodziłyśmy to samo. W końcu koleżankę
przenieśli na salę porodową. Było mi smutno, że zostaję sama i ja
jeszcze nie rodzę ale jednocześnie cieszyłam się, że u niej się zaczęło.
Ale wcale nie skończyła się znajomość bo odwiedziłam z chłopakiem
rodzącą na sali by dodać jej otuchy, a po 1,5 dniu role się odwróciły i
ona już z synkiem odwiedziła mnie.
Cały czas miałyśmy kontakt
telefoniczny i wiecie co? Tak jest do dziś! Piszemy ze sobą prawie
codziennie a nawet spotkaliśmy się wszyscy już kilka razy. Jakoś odczuwam dużą
więź z nimi. Mamy podobne problemy i przeżycia, w końcu nasze dzieci
różni półtora dnia :)
Także dzięki ciąży zyskałam nie tylko wspaniałą
córeczkę ale również super znajomych!
A muszę wspomnieć, że na początku
ciąży leżąc w szpitalu na badaniach oraz po porodzie leżałam w salach z
koleżankami, z którymi również mam kontakt.
A jak jest z Wami? Też dzięki ciąży poznałyście jakiś ciekawych ludzi? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz